W końcu nie wytrzymałam… „Zgodziłam się na romans bez zobowiązań z żonatym szefem. Zakochałam się i teraz chcę go tylko dla siebie”. | Dla niego to był zwykły układ.
« Wróć do tematów zakochalam sie w zonatym zakochałam się w żonatym facecie zakochana w zonatym forum interia zakochałam sie w żonatym zakochana w onatym facecie forum zakochaam si w zonatym facecie zakochalam sie w zonatym mezczyznie zakochalam sie w
Raz w tygodniu chodzę na grupę ceramiczną, poznałam na niej dziewczynę, którą od razu polubiłam jest ode mnie o rok młodsza ( będę ją tutaj nazywać X) i z początku przypominała mi dziewczynę mojego starszego brata, w której się zakochałam, choć nie przyznawałam tego nawet przed samą sobą.
zakochałam się w żonatym, mam chłopaka... Rozpoczęte przez ~kobietka, 26 lut 2019 ~kobietka Napisane 26 lutego 2019 - 19:54 Zakochałam się w żonatym, kilkanaście lat starszym mężczyźnie... I chociaż od samego początku nie miałam żadnych złudzeń, to po prostu nie mogę o nim zapomnieć. To trwa już ponad dwa lata i przez całe te dwa lata nie było nawet jednego dnia, żebym o nim nie myślała. Tracę nadzieję, że kiedykolwiek mi przejdzie... Ale nie chcę żadnych rad w stosunku do niego, bo to i tak miłość z rodzaju tych "niemożliwych". Mam za to inny problem, bo to niestety jeszcze bardziej skomplikowane. Mam chłopaka. Chłopak bardzo mnie kocha, wspiera, dba o mnie... nie znalazłabym niczego, co mogłabym mu zarzucić. Jesteśmy też już "po słowie", mamy się niedługo zaręczyć... wiem, że kupił już nawet pierścionek. I to nawet nie jest tak, że ja go nie kocham... kocham (na inny sposób niż tego starszego, ale kocham). Tylko że... cały czas mam w głowie tamtego i zastanawiam się, czy w ogóle powinnam z tym chłopakiem być? Nie chcę nikomu robić krzywdy. A chłopak jest naprawdę niesamowicie wartościowy (lepszego nigdy nie spotkałam) i zasługuje na wszystko co najlepsze. Tylko co z tego, jeśli niejednokrotnie, zasypiając przy nim, myślałam o tym drugim? Zastanawiam się, czy to po prostu nie magia takiej nigdy niespełnionej miłości? I czy tamto w ogóle można nazwać miłością, jeśli nigdy nawet nie byliśmy razem? Pytanie o definicję miłości... codzienność, proza życia, bliskość (tak jak z chłopakiem) czy jakiś mega szalony poryw serca, mnóstwo chemii, emocji i uczuć (tak jak z tym starszym). A może w ogóle powinnam poczekać na coś, co łączy obie te rzeczy? Z drugiej strony wiem, że gdybym rozstała się z chłopakiem, to na pewno bardzo bym to przeżyła i to byłoby szalenie trudne. Nie wiem. Chyba kocham ich obu...? Mam od tych dwóch lat kompletny mętlik w głowie. Co ja mam z tym zrobić? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~alutka ~alutka Napisane 26 lutego 2019 - 21:21 Co masz zrobić? zrobisz to, co zechcesz, zależy to, od tego, jakim jesteś człowiekiem. Czy wybierzesz swoje dobre samopoczucie, szczęście pozorne, czy jego..? mając takie myśli/ zwidy/marzenia.. w stosunku do innego, nigdy nie powinnaś związać się z obecnym chłopakiem.. gdy to zrobisz, skrzywdzisz go.. jak w romansie, kocha żonę, kocha kochankę, nie umie wybrać.. Nie umiesz wybrać?, zostań sam, nie bądź z żadną z nich.. gdy trójkąt się pojawia, to kto powinien ponieść największe koszty? ano, spoiwo dwóch pozostałych.. ON nie wybrał żadnej, nie jest z żadną. ale nie.. on jest z obiema.. tak cierpi, że ma dwie kobiety :D wracając do Twojej historii.. nie wiąż się z nim, skoro myślisz o innym.. nie rób mu tego.. pozdrawiam Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 27 lutego 2019 - 02:57 Gdybym miała pewność, że tak będzie dla niego lepiej - pewnie bym to zakończyła, ale ja nie mam tej pewności. Ja cały czas się zastanawiam, czy to uczucie do tego starszego faceta nie jest wyłącznie zauroczeniem, jakąś fascynacją, która kiedyś tam przejdzie (chociaż idzie to naprawdę opornie...) i że to zwyczajnie nie jest prawdziwe... i kiedyś mogę żałować, że złamałam serca nam obojgu (i mojemu chłopakowi i sobie), no i że zniszczyłam coś naprawdę wartościowego tylko i wyłącznie przez jakąś iluzję? Z chłopakiem mam coś rzeczywistego, namacalnego, konkretnego - i chociaż może ciężko to pojąć, jesteśmy ze sobą szczęśliwi i tworzymy bardzo udany, kompatybilny związek. Pytam o definicję miłości (chociaż pewnie każdy ma swoją), bo przecież te wszystkie motylki umierają kiedyś śmiercią naturalną, a chyba jednak bardziej liczą się inne rzeczy... rzeczy, które właściwie mamy w tym swoim związku. Ech, ciężko to wszystko opisać... i pewnie ciężko zrozumieć. Sama mam z tym problem. Czasami czuję się trochę, jakbym miała jakieś rozdwojenie jaźni - jestem z chłopakiem i wszystko jest pięknie, ale właściwie tęsknię za tym drugim... i tak w kółko. Druga sprawa, że z tym starszym chodziło też właściwie o... seks. On mnie niesamowicie pociągał. A jak piszę że niesamowicie, to mam na myśli że NIESAMOWICIE. Działał na mnie wprost paraliżująco. Miałam i nadal miewam o nim jakieś fantazje erotyczne... I mam wrażenie, że miałabym orgazm, gdyby tylko dotknął mojej ręki - czułam to aż tak bardzo. I nie jestem nic w stanie na to poradzić. Odpowiadać mogę tylko za swoje działania i wybory, a nie za reakcję organizmu na coś/kogoś, prawda? No ale jak seks... no to seks. Znowu wracam do tego, że chyba są ważniejsze rzeczy... o seksie (a raczej o olbrzymiej ochocie na kogoś) też chyba można w końcu zapomnieć? Tak czy siak, pewnie i tak wychodzę na egoistkę. Ja oczywiście rozumiem, stawiając się na miejscu mojego chłopaka - że już sam fakt tego, że nie jest dla mnie "jedynym" jest czymś okropnie bolesnym i nie wiem, czy kiedykolwiek by to przetrawił. I wiem, że nawet teraz, chociaż nie mam żadnych intencji, żeby go zdradzić, to go poniekąd oszukuję. Mam wyrzuty sumienia, nie mogę spać po nocach... i naprawdę nie widzę w tym niczego fajnego ani przyjemnego. Wychodzi na to, że jak bym nie wybrała, to i tak będzie źle... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 27 lutego 2019 - 10:04 Co tu dużo mówić - o magii seksu z tym starszym facetem nie zapomnisz już nigdy. Twój "mętlik w głowie" przypomina mi to, czego sam doświadczałem przed ślubem z moją obecną żoną. W dalszym ciągu uważam, że to najlepszy, najbardziej wartościowy człowiek jakiego spotkałem w życiu. No i co z tego? Według mnie nie można ignorować sygnałów jakie wysyła nasz organizm. Dlaczego na jedną osobę reagujemy tak, że prawie mamy orgazm, gdy dotyka naszej dłoni, a inna może trzymać rękę na naszych genitaliach i nas to nie wzrusza? Ja jestem zdania (chociaż nie uważam tego za prawdę uniwersalną - związki i miłość to cholernie skomplikowana materia), że najlepsze związki tworzą pary, które połączyła wielka miłość, seks, namiętność. Związki z rozsądku - jak sama nazwa wskazuje - są związkami z rozsądku, można wtedy "kochać" inną osobę, ale jest to podobne do miłości do brata czy przyjaciela - w sercu wciąż pozostaje niewyrażona tęsknota za silnym uczuciem. Z Twojej wypowiedzi wprost bije, że więcej u Was rozsądku niż miłości. Zadaj sobie pytanie - chciałabyś być na miejscu swojego chłopaka? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 27 lutego 2019 - 12:34 Tylko że może uściślę - ja nie miałam żadnego romansu z tamtym facetem. Pracowaliśmy razem, już nie pracujemy. I właściwie przez większość czasu starałam się go unikać (trochę z rozsądku, trochę dlatego, że naprawdę silnie na mnie działał, trochę z innych powodów). Cały ten pociąg do niego, fascynacja - to się działo w mojej głowie. Chociaż jestem przekonana, że gdyby doszło między nami do czegoś - to byłoby mi wspaniale. Ledwo stałam koło tego człowieka, już nie mówiąc o chwilach kiedy patrzył mi w oczy. I kurde, ja nawet zbytnio kochliwa nie jestem. Nigdy nie byłam. To zdarzyło mi się - w takim stopniu intensywności - pierwszy raz w życiu, a nie mam już osiemnastu lat. Skoro nie zdarzyło się nigdy wcześniej... to jaka jest szansa, że się powtórzy? Dlatego i też ten facet jest dla mnie tak wyjątkowy (bo w jakiś sposób "pierwszy"). Ja nie wiedziałam nawet, że można coś do kogoś czuć aż tak mocno. To było nawet ciut przerażające. Przerastało mnie zupełnie. Przemawia do mnie to, co piszesz... oczywiście, że nie chciałabym być na miejscu mojego chłopaka. Myślę, że nikt nie chciałby być. Tylko to jednak nadal cholernie trudne. Znam jego zamiary, wiem, że chce spędzić ze mną resztę życia - że ślub, że dzieci, że gwiazdkę z nieba by mi podarował i nieba uchylił. Trudno mi sobie nawet wyobrazić, żeby wyskoczyć teraz z jakimś "kochanie, to koniec, wszystkie twoje marzenia i starania w pizdu". Przecież ja go tym zniszczę... On mnie naprawdę bardzo, bardzo, ale to bardzo kocha i tego jestem absolutnie pewna. Może jednak lepiej nie działać pochopnie, przeczekać to jeszcze? Może jest jakaś opcja, że jak pozbędę się uczuć do tamtego, to skupię się bardziej na tym i jakoś mocniej w to "wejdę"? ...a może oszukuję przede wszystkim samą siebie. Rozumiem, że nie jesteś szczęśliwy z żoną? A ona z Tobą? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 27 lutego 2019 - 12:58 Ona ze mną też nie, bo rozmawiamy szczerze o swoich uczuciach. Wie, że przez większość czasu robię dobrą minę do złej gry. Chodzimy na terapię, próbujemy coś wypracować, ale z tyłu głowy wiem, że "trochę" się oszukuję. My mamy jednak małe dziecko i jesteśmy po ślubie - dużo trudniej przychodzi podejmowanie radykalnych decyzji. Co myślisz o tym, żeby szczerze porozmawiać ze swoim chłopakiem o Twych uczuciach do tamtego faceta? On wbrew pozorom zasługuje na szczerość - kocha tą wyidealizowaną Ciebie i z pewnością zakłada, że jego uczucie jest odwzajemnione w takim samym stopniu. Na tym nieskazitelnym obrazie może pojawić się jakaś rysa (osobiście uważam, że nic złego nie zrobiłaś, takie uczucia czasem po prostu na nas spadają, a Ty nie zrobiłaś kroku dalej), ale przynajmniej będzie wiedział na czym stoi. Nie dziwię się, że nie chcesz go skrzywdzić. Ja swojej żony też krzywdzić nie chciałem (kochała mnie jak nikt przedtem), ale kiedy przyszła proza życia, pojawiło się dziecko i inne problemy, nasza krucha więź zbudowana na mojej "rozsądnej decyzji" zaczęła się sypać. Zadaj sobie kolejne pytanie (ja go niestety sobie nie zadałem) - czy kochasz tego chłopaka czy jego miłość do Ciebie? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 27 lutego 2019 - 21:21 Dobre pytanie... aż mnie ścięło na kilka godzin. Czy ja kocham jego czy jego miłość do mnie? Właściwie może i tak być, że to drugie. (Muszę się nad tym dłużej zastanowić). Jedno mogę powiedzieć na pewno - nigdy nie czułam do niego żadnego magnetyzmu, przyciągania, całych tych fajerwerków. Z biegiem czasu pojawiły się uczucia, ale z innej skali - czułość, ciepło, przywiązanie, troska... On w ogóle długo się o mnie starał. W czasie, kiedy zaczęłam się z nim spotykać, byłam już zakochana w tamtym koledze z pracy - i generalnie ciężko mi było się otworzyć na jakiegokolwiek innego faceta. I akurat wtedy byłam z nim bardziej szczera. Ale chłopak był mega cierpliwy, nie odpuszczał - w pewnym momencie zaczęłam zauważać jego zalety (a ma ich cały ogrom) i... dalej potoczyło się niejako samo. Zdobył mnie swoim dobrym sercem, zaangażowaniem, tym że zawsze mogę na nim polegać - trudno tego wszystkiego nie doceniać (i nie kochać. Ale to chyba potwierdza ten drugi wariant, że ja kocham co najwyżej jego miłość do mnie...?). O tym, żeby wyznać mu całą prawdę, też już oczywiście myślałam... Ale - i tutaj jednak wyjdę już na definitywną egoistkę - boję się, że to byłoby równoważne z końcem tego związku. A ja nadal się waham, czy w ogóle tego chcę i czy to właściwe. Nie jestem też z kamienia, nie jest mi obojętny. Przeżyliśmy razem już naprawdę wiele, poznałam go od podszewki... Jego smutki i radości, troski i zmartwienia... Tyle rozmów, gestów, chwil - ciężko to wszystko wyrzucić do kosza. Brakowałoby mi go. Przykro mi, że z Twoją żoną tak się potoczyło i to też daje mi do myślenia... chociaż pewnie nie każdy podobny przypadek musi kończyć się tak samo. Potwierdziłeś też moje obawy, że jedna naprawdę kochająca osoba w związku nie wystarczy - i też cierpi. (Tylko czy ja aby na pewno go nie kocham...? Ech). W każdym razie bardzo Ci dziękuję za te celne uwagi - i to z własnego doświadczenia. Mam o czym nie spać... Jeśli chodzi o Ciebie - mam nadzieję, że Ci się ułoży i szczerze Ci tego życzę. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Rafał35 ~Rafał35 Napisane 28 lutego 2019 - 09:49 Z każdym postem jest według mnie coraz gorzej. Nawet w tym pierwszym jako najważniejszą zaletę swojego chłopaka podajesz to, że Cię bardzo kocha... Pozwól, że dołożę jeszcze trochę do pieca. Znam kilka takich par jak Wasza - facet sobie coś u dziewczyny "wyłaził", ona pierwotnie nie była nim zainteresowana, ale przekonało ją to, że jest taki dobry, kochany, tak się o nią stara, tak zabiega, a przecież czas leci nieubłaganie i z kimś się związać trzeba, a tego "właściwego", na którego widok pojawiałyby się motyle w brzuchu na horyzoncie brak. Charakterystyczne dla takich związków jest to, że po latach żaden z nich nie jest udany i wyglądają dokładnie tak samo. Uczucia faceta zaczynają się "uspokajać" - zdobył dziewczynę, która stała się jego żoną, ogranicza starania i czułość do minimum, skupia się na innych rzeczach. Jego największe zalety, które w skrócie można nazwać "miłością do niej" jakoś bledną - dziewczyna zadaje sobie pytania czemu on już tak się nie stara, tak nie zabiega, dlaczego jego czułość ogranicza się do szybkiego buziaka w jej czółko przed wyjściem do pracy. Przynosi kwiaty coraz rzadziej, a tej gwiazdki z nieba, którą obiecywał jakoś nie widać. Dziewczyna w pewnym momencie zaczyna się przyglądać swojemu facetowi i zdaje sobie sprawę, że w zasadzie nie imponuje jej praktycznie niczym, nie interesuje jej jako mężczyzna, nie wie o co go ma pytać, nie bardzo chce spędzać z nim czas, skoro on jest taki "mało czuły" (a paradoksalnie wszystko może być w absolutnej normie), nic ich nie łączy. Pociąg seksualny, który już na początku był słabiutki, na słowo honoru, praktycznie zanika. Pojawia się tęsknota za silnym uczuciem - dokładnie za tym, co "łączyło" Cię z tym starszym facetem, który był wyborem z gatunku tych oczywistych (dobrze wiesz, że on nie musiałby się o nic starać). Zaczyna wykręcać się od seksu, pomalutku zanika nawet szacunek do partnera - myśli o nim jak o nieudaczniku, kapciu (no chyba, że zacznie dobrze zarabiać - wtedy staje się bankomatem, jego pieniądze podświadomie mają za zadanie wynagrodzić rosnącą pustkę w sercu). On ucieka w alkohol (znam dwa takie przypadki) albo w swoje pasje (też dwa przypadki) albo też w pracę (jeden przypadek). Wiem, że pewnie myślisz sobie - "ja taka nie jestem". Tamte (a wśród nich są dwie moje kuzynki, które znam od dziecka) też z pewnością nie myślały, że staną się gderającymi, unikającymi łóżka jędzami. Oczywistym jest, że Twój chłopak nie jest Ci obojętny i by Ci go brakowało. Mi moja żona też nie jest obojętna. To mieszanka poczucia winy ("no przecież nie mogę go zostawić, skoro mnie tak kocha, byłabym straszną świnią"), litości ("nie mogę go zostawić, przecież go zniszczę"), przywiązania ("jest tak pewnie, przewidywalnie, bezpiecznie"), uczuć siostrzano-bratersko-przyjacielskich ("tak jesteśmy sobie bliscy, tak się wspieramy, możemy na sobie polegać"), pozytywnych wspomnień ("tyle razem przeszliśmy") oraz naszego dobrego samopoczucia wynikającego z tego, że ktoś kocha nas takimi jacy jesteśmy. Czy można to jednak nazwać miłością? Albo inaczej - czy taka "miłość" nam wystarcza? Nie macie dzieci, nie jesteście małżeństwem, nawet nie zdążył Ci się oświadczyć - ciesz się, że takie wątpliwości naszły Cię właśnie teraz. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Joan ~Joan Napisane 28 lutego 2019 - 12:32 To o mnie. To straszne przeczytać o sobie taką prawdę. Nie widzę żadnego wyjścia z tej sytuacji. Zwyczajnie nie stać mnie na to ani finansowo, ani psychicznie. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~~ K ~~ K Napisane 28 lutego 2019 - 14:50 Żeczywiscie smutne to wszystko, ale pamiętajmy zawsze jest rozwiązanie nie można tkwić w takim związku niszczymy siebie i drugą osobę. Po kilkunastu latach stwierdzimy, że może gdybyśmy byli odważniejsi wtedy to teraz jedna i druga strona była by może w drugich szczęśliwych związkach. Joan dlaczego piszesz , że Cię nie stać finansowo ani psychicznie? Kobietka Rafał 35 opisał to już tak realistycznie, że mało co nasuwa się do dodania jedynie samemu trzeba parę pytań zadać sobie małżeństwo z rozsądku bo go nie wiem szanujesz o motylach nie ma mowy w tym przypadku, a miłość chyba też nie bo raczej masz go za bardzo dobrego przyjaciela z tą różnicą, że lądujecie w łóżku razem (przepraszam za to, ale tak można to delikatnie ująć) tylko czy to wystarczy na te resztę lat? Zawsze mówi się o zbudowaniu mocnego fundamentu żeby związek był udany lata, wieczne kompromisy, rozmowy, a Ty już masz wątpliwości? Zastanów co jest dla ciebie najważniejsze, chłopaka nie chcesz krzywdzić po ślubie stwierdzisz, że się pomyliłaś i co wtedy jeszcze gorzej nie ma na to metody trzeba samemu wybrać dobrą drogę po czasie powiesz czy dobrze postąpiłaś. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 28 lutego 2019 - 21:32 Czytam to wszystko i chce mi się płakać. Nawet się nie da nie przyznać Wam racji, choćbym nie wiem jak chciała, żeby było inaczej. W jakimś stopniu przecież zdawałam sobie z tego sprawę. Potrzeba mi było tej prawdy. Czyli koniec... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~alutka ~alutka Napisane 28 lutego 2019 - 22:55 ~kobietka napisał:Czytam to wszystko i chce mi się płakać. Nawet się nie da nie przyznać Wam racji, choćbym nie wiem jak chciała, żeby było inaczej. W jakimś stopniu przecież zdawałam sobie z tego sprawę. Potrzeba mi było tej prawdy. Czyli koniec... koniec? ale czego? może przerwa, żeby dowiedzieć się, kto i kogo kocha. kiedy o nim zapomnisz, będziesz gotowa związać się z kimś innym, być może, z obecnym chłopakiem, gdy poczeka.. czas, jest bez znaczenia.. kiedyś to zrozumiesz.. nikt, nie chce świadomie nikogo skrzywdzić, ale pomyśl, krzywda na kilka m-cy, czy na lata całe. To Twój wybór, skrzywdzisz chłopaka, tak czy siak, ale zdecydować możesz, na jak długo.. powiedz mu co czujesz.. jakkolwiek to odbierze, powinien docenić, że nie chcesz kłamać. pozdrawiam Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~alutka ~alutka Napisane 28 lutego 2019 - 23:29 Droga @kobietko, to nie chodzi o faceta, w którym się zakochałaś, to nic innego jak informacja, że Twój chłopak, to nie ten.. mimo, że on Cię kocha.. to za mało.. dla Ciebie, uwierz mi.. jak już wielokrotnie tu mówiono, lepiej samemu tylko kochać, nawet będąc samym, niż być tylko kochanym..i być z kimś..kogo się nie kocha. nawet nie wiesz, na co chcesz się zdecydować. nie rób tego sobie samej, poczucie winy zje Cię od środka, zostań na jakiś czas sama, tym bardziej, że i tak jesteś.. z tym wszystkim, sama. Cokolwiek was nie łączy, gdy myślisz o innym, to nie kochasz, to pewne. Gdy kochasz, inni faceci nie istnieją. Nie widzisz ich zupełnie, są niewidzialni. daj znać, co postanowiłaś, nawet jeśli, zostać z chłopakiem.. trzymaj się Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 02 marca 2019 - 17:33 Wszystko rozumiem, wszystko wiem, ze wszystkiego zdaję sobie sprawę, ale w praktyce... potrzebuję zebrać siły. Niby nie jesteśmy po ślubie, ale to i tak już zaszło bardzo daleko. Wszyscy są przekonani (a nawet poinformowani), że będziemy. Zszokowałabym obie nasze rodziny - przy czym muszę przygotować się na to, że nikt mnie nie zrozumie i każdy będzie wieszał na mnie psy. Wiem, że może to mało istotne w obliczu całego życia, ale na "tu i teraz"... nawet nie chcę myśleć. O tym, jak się czuję wobec chłopaka i tej naszej szczerej rozmowy, nawet nie piszę. On się załamie, ja się załamię, prawdopodobnie mnie też znienawidzi. ( Bo kto by nie znienawidził... naturalna i zrozumiała reakcja). Poza tym, Alutko... Ty mnie nie znasz, ale ja sama znam siebie na tyle, że wiem, że nie, nie będę już miała nikogo innego. Boleśnie zdaję sobie sprawę z tego, że tym zerwaniem wybieram samotność. Mam 29 lat. Może to jeszcze nie tak wiele (ale już i nie tak mało). Przez całe życie zakochałam się RAZ. Zastanawiałam się nawet czasem, czy ze mną to na pewno wszystko gra - koleżanki wokół przeżywały te wszystkie sercowe wzloty i upadki, płakały mi w rękaw - a ja je pocieszałam z jakąś wewnętrzną myślą, że nie potrafię się z nimi zidentyfikować. Miałam kilku chłopaków, nie wiem ilu więcej starających się - i zawsze kończyło się tak samo - nigdy tego nie "czułam". I rzeczywiście, nawet sama zawsze byłam przekonana o tym, że miłość to coś, co się przydarza, a nie kształtuje na siłę podczas spotykania się z kimś. Na coś takiego przynajmniej czekałam. (I w sumie z tego powodu nigdy nie lubiłam randek, bo wkurzała mnie ta cała "celowość"). To zakrawa o cud - żebym ja, będąc sobą, zakochała się raz jeszcze - plus, żeby obiekt moich westchnień był wolny i żeby jeszcze to odwzajemniał. Nikt nikomu nie da gwarancji pt. "ale na pewno jeszcze kogoś poznasz, nie martw się", a ja sama nie jestem tak naiwna, żeby w to wierzyć. Także... powiedzieć, że to wszystko "trudne", to jak nie powiedzieć nic. I ostatnie... to, że mi serce pęka na tysiąc małych kawałków na myśl, że tego chłopaka może już nie być w moim życiu... to ma jakieś znaczenie? Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~~ K ~~ K Napisane 02 marca 2019 - 19:29 Kobietko nikt nie powie ci co masz zrobić, sama musisz podjąć tę decyzję. Odpowiedz sobie czy małżeństwo z rozsądku bo on mnie kocha ja go nie wystarczy na 10, 20, 40 lat by być szczęśliwym w tym związku. Rodzina może nie wszyscy zrozumieją, ale to o ciebie chodzi ślub to bardzo poważna decyzja nie zakup butów nie ma gwarancji i zwrotu bo nie pasują do torebki. Alutka ma rację jeśli kochasz to inni faceci są niewidzialni liczy się tylko on u ciebie tego nie ma. Jesteś zauroczona swoim chłopakiem jest dla ciebie chyba nie powiem źle przyjacielem nie mężczyzną tym jedynym. A jeśli byś była sama bo tak podejmiesz decyzję to nie wiemy co nas czeka za rok czy dwa, ale żyjemy w zgodzie ze sobą samym. Ciężka decyzja przed tobą napisz co postanowiłaś, trzymaj się. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 02 marca 2019 - 20:25 Dziękuję. Ja tak naprawdę już postanowiłam - przeważa fakt, że po prostu nie mam prawa odbierać szansy na szczęśliwą i odwzajemnioną miłość mojemu chłopakowi. Kogo by to ze mnie robiło...? Jest mi tylko ciężko... bo stanę się wrogiem publicznym numer jeden, człowiek, na którym bardzo mi zależy, będzie myślał o mnie jak najgorzej, a sama przepłaczę do poduszki kolejnych kilka miesięcy. Dlatego też piszę, że muszę zebrać siły. I to właściwie tyle... Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Izka ~Izka Napisane 03 marca 2019 - 11:17 Kiedyś będzie ci za to wdzięczny. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~kobietka ~kobietka Napisane 03 marca 2019 - 13:27 Coś Ty :) Widzę to oczyma wyobraźni... Widzę nawet te rozmowy z jego przyszłą w stylu: "miałem taką jedną. Kochałem ją, dałem jej z siebie wszystko, a ta s*ka potraktowała mnie tak i tak". Na co białogłowa": "ale jak tak można? Nie mieści mi się w głowie...". Heh. Istnieje legenda, że ktoś kiedyś dobrze zniósł rozstanie w imię: "to dla twojego dobra". :) Sama jestem sobie winna. Za tempo związku odpowiadają dwie osoby, nie jedna. Nie zareagowałam w kilku kluczowych momentach, mimo wątpliwości, i nie ma co się chłopakowi dziwić, jeśli mnie znienawidzi. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko, że byłam mocno pogubiona, a wizje, które przede mną roztaczał bardzo przyjemne. Teraz widzę jaśniej. Trudno. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~~ K ~~ K Napisane 03 marca 2019 - 13:47 Zawsze ciężko jest na początku i myślę, że z czasem on inaczej spojrzy na to wszystko i nie będzie Cię nienawidzić tylko wdzięczny za szczerość. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie ~Aleksandra ~Aleksandra Napisane 03 marca 2019 - 14:47 Nie licz na wdzięczność i w zasadzie nie zaprzątaj sobie tym głowy. Po czasie będziecie sobie zupełnie obcy i nawet we wspomnieniach nie będzie Ci się chciało wracać to tego co było. Ja rok temu zakończyłam związek bo się zakochałam. Mój związek był długi czasowo, żal z poczuciem winy się przeplatał. Gdy się zakochałam, doświadczyłam takich emocji jakie nawet nie przypuszczałam, że istnieją. Ostatecznie na obecną chwilę w byłym mam wroga. Ten w którym się kocham, jest w związku partnerskim i raczej się nie zejdziemy bo nie mam na to wpływu. Za to ja po prostu odżyłam. Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie » odpowiedz » do góry
153 views, 0 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Kobiece wyznania: Dla niego to był zwykły układ. Dla mnie – coś więcej. Bałam się przyznać, że go kocham. W końcu nie
Kinga nie chce nikogo krzywdzić, ale boi się, że w życiu ominie ją coś ważnego. Fot. iStock Słowa „Zakochałam się w żonatym mężczyźnie” są wypowiadane codziennie. Podobne zauroczenia przytrafiają się milionom kobiet każdego dnia. Różnica jest taka, że nie wszystkie posuwają się dalej i pozwalają mężczyźnie na romans. Czasami, wyjątkowo zdarza się, że podobnego zdania są faceci, którzy chociaż czują coś szczególnego, nie chcą krzywdzić innych osób i szanują swoje żony. Niestety wielu facetów nie myśli głową, ale inną częścią ciała. Natomiast kobiety często są bardzo naiwne i wierzą we wszystko, co usłyszą. Bronią swojego „Misia” i próbują zrzucić winę na żonę. Kinga od kilku miesięcy jest zakochana w swoim szefie. On jest starszy od niej o 16 lat. Ma żonę i dwoje dzieci. Jedno przyszło na świat pół roku temu, na chwilę przed tym, jak para zaczęła się ze sobą spotykać. Kinga jak na razie nie poszła na całość. Próbuje zachowywać się racjonalnie, bo wie, że ryzykuje wiele, a czasu nie będzie można cofnąć. Jest pewna jednego – kocha Piotra. Pyta się Was, czy dać szansę temu uczuciu. Czy powinna skoczyć na głęboką wodę? - Zawsze śmiałam się z kobiet, które wdawały się w romanse z żonatymi facetami. Nie miałam pojęcia, że coś podobnego przytrafi się mnie. W ogóle nie jestem kochliwa. W ciągu 26 lat życia byłam zakochana dwa razy. Rodzice chwalili mnie za to, że jestem taka porządna, a koleżanki, które co chwila obdarzały uczuciem jakiegoś faceta, nie mogły wyjść z podziwu. Twierdziły, że łatwiej się nie zakochiwać. Teraz doskonale rozumiem, o co im chodziło. Kocham Piotra, ale czasami dochodzę do wniosku, że byłoby łatwiej nie kochać go, a najlepiej nigdy nie poznać. Zobacz także: REPORTAŻ: Mój eks chce do mnie wrócić. Czy dać mu szansę? Fot. iStock Kinga rozpoczęła pracę w małej firmie w kilka miesięcy po obronie dyplomu. Piotr był jej szefem, a jednocześnie mentorem i powoli wprowadzał we wszystkie obowiązki. Dziewczyna wiedziała, że zawsze może się do niego zwrócić o pomoc. Na początku w ogóle jej się nie spodobał pod względem fizycznym, ale od razu poczuła do niego sympatię. Zresztą on do niej również, z czym się nie ukrywał. Cenił Kingę za kompetencje i chęć do pracy. - Na początku - jak chyba każdy pracownik – chciałam pokazać się z jak najlepszej strony. Dlatego wiele razy zgadzałam się zostać po godzinach i pracować nad najbardziej pilnymi sprawami. Pracy było dużo, a Piotr nie krył zadowolenia. On także często zostawał po godzinach. Żadne z nas nie próbowało specjalnie doprowadzić do spotkań sam na sam. U niego zostawanie po godzinach było normą, czego dowiedziałam się od pozostałych pracowników. Natomiast ja chciałam jak najszybciej wdrożyć się w sprawy firmy. Przez pierwszy rok mojej pracy czasami spotykaliśmy się przypadkiem w pokoju socjalnym, gdy robiliśmy sobie krótkie przerwy. Oczywiście ucinaliśmy sobie przy okazji pogawędki. Piotr pytał, jak mi się pracuje, z czym sobie nie radzę. Z czasem przeszliśmy na bardziej swobodny i żartobliwy ton, a po roku wiedziałam już wszystko na temat jego sytuacji życiowej. Piotr miał żonę i jedno dziecko, a drugie było w drodze. Wiedziałam, że to owoc wpadki i on już nic nie czuje do swojej żony. Pozostawał w tej relacji tylko ze względu na syna. Fot. iStock Kinga także opowiedziała Piotrowi o swoich dwóch związkach. Wyszło na jaw, że szef i jego podwładna mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje byli fanami kryminałów, uwielbiali spacery i kuchnię azjatycką. Łączyło ich tez podobne poczucie humoru, poglądy oraz wartości. - Z tygodnia na tydzień i z miesiąca na miesiąc czułam do niego coraz większą sympatię. Zresztą po roku byliśmy już przyjaciółmi. Piotr często odwoził mnie do domu, jeżeli oboje zostawaliśmy dłużej. Czasami nawet radził się w niektórych biznesowych sprawach. Przy nim czułam się doceniona i wspaniała. Nie musiał wiele mówić – widziałam to w jego oczach. Z czasem zaczęłam go łapać na tym, że mi się ukradkiem przygląda. Niejednokrotnie widziałam rumieniec na jego twarzy. Dziwiłam się bo był opanowanym człowiekiem, ale w końcu zrozumiałam, że zaczął patrzyć na mnie jak na kobietę. Początkowo to mnie zniesmaczyło i byłam zła, że coś się popsuło w tej przyjacielskiej relacji. Miałam ciekawą, dobrze płatna pracę, super szefa i nie chciałam, żeby to się zmieniło. Zaczęłam go unikać. On mnie też. Ta sytuacja ciągnęła się przez kilka miesięcy. W międzyczasie dowiedziałam się, że urodziło mu się drugie dziecko. Poczułam się dziwnie, gdy to usłyszałam. Coś jakby zazdrość. Zdałam sobie sprawę, że ciągle myślę o Piotrze i zastanawiam się, jakby to było, gdybyśmy byli razem. Czasami ganiłam się za te myśli, a innym razem poddawałam się im. W końcu zrozumiałam, że wpadłam. Zakochałam się. Niedługo potem popełniłam poważny błąd i firma poniosła straty finansowe. W pracy czułam się osaczona. Inni pracownicy mieli pretensje. Pewnego dnia otwarcie usłyszałam kilka nieprzyjemnych zdań. Gdy zostałam w pokoju sama, akurat wszedł Piotr. Zobaczył, że płaczę, podszedł do mnie, przytulił i zaczął pocieszać. Nie protestowałam. Kilka sekund później już się całowaliśmy. Piotr poprosił, żebym została w pracy dłużej, to porozmawiamy. Zobacz także: Jestem w ciąży, a mój mąż mnie zdradza... Fot. iStock Kinga i Piotr spotkali się. Mężczyzna powiedział, że jeżeli chodzi o sprawy firmowe, nie musi się niczym martwić. On wszystko załatwi. Znowu się całowali i zaczęli rozmawiać o tym, co ich łączy. - Piotr powiedział, że mnie kocha. Od dawna. Ja powiedziałam, że też go kocham. Bałam się, co będzie dalej, ale on w ogóle nie próbował się do mnie dobierać. Poczułam ulgę, że nie muszę wybierać pomiędzy rozsądkiem a uczuciem. Potem znowu zaczął mówić. Stwierdził, że nie zostawi żony i dzieci, po prostu nie może. Jedyne, co może mi zaoferować to krótkie spotkania. Nie zgodziłam się. Odpowiedziałam, że nie chcę krzywdzić jego żony i dzieci, ani sama cierpieć. On stwierdził, że rozumie i nie ma nic przeciwko naszej wspólnej pracy, ale nie może być tak jak dawniej. Musimy ograniczyć kontakt. Tak się stało i muszę powiedzieć, że bardzo cierpię. Czasami przechodzę obok niego i mam ochotę rzucić mu się na szyję. Może jednak warto zaryzykować i przeżyć tę przygodę? Jak myślicie? Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Tłumaczenia w kontekście hasła "Zakochała się w pewnym facecie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zakochała się w pewnym facecie i chciała wyjść za niego.
zapytał(a) o 19:42 Zakochałam się w facecie który, ma dziewczynę, co robić? Wiec tak pierwszy raz się z nim spotkałam w niedziele to jest kolega brata nie rozmawalismy prawie wziol od mojego brata moj numer telefonu i powiedzial jak ja poszlam zaplacic za paliwo ze mu sie bardzo podobam i jestem lepsza od jego dziewczyny. W poniedzialek napisal ze chce si ze mna spotkac bardzo pilnie no i przytulalismy sie itp bylo super zakochalam sie w nim powiedzial mi tez na tym spotkaniu ze zerwal z dziewczyna bo ma juz dosc ucieszylam sie. We wtorek pisalam do niego esa odp mi ze nie moze pisac wieczorem na gg napisal mi ze sie pogodzil z dziewczyna i tak naprawde ja kocha, W srode chcialam sie z nim spotkac i mu wszystko powiedziec spotkalismy sie powiedzial ze znowu ma problemy ze swoja dziewczyna ze jestem bardzo fajna dziewczyna i ze baordzo mu sie podobam powiedzialam mu ze sie w nim zabujałam a on mi odpowiedzial ze na moim miejscu bym sie postarał zebyś mnie zdobyla. Potem jak pojechal napisalam mu smsze cos to niego czuje ze go chyba kocham on mi odp zaskoczylas mnie ale chyba nie zmienie dziewczyny bo ja bardzo kocham jestesmy razem 7 msc powiedzial mi ze nie jest odpowiednim facetem dla mnie zapytalam sie dlaczego odp ze za stary a on ma dziewczyne w moim wieku, ze predzej czy pozniej chcial by z dziewczyna to zrobic a ja jestem za mloda i musze sie szanowac? Dzis mi napisal ze i tak by mi sie jego nie udalo poderwac bo on jest zapatrzony w jedna dziewczyne ale tez powiedzial ze chce mnie poznac blizej bo fajna dziewczyne jestem. Potem mi napisal zebym do niego nie pisala do jedzie do swojej girl i zeby nie wiedziala ze on napisze wieczorem. Co robic gubie sie w tym wszystkim :((((ja mam 16 lat on 19 :(((? co robic pomozcie prosze.? :S Ja sie w nim zakochalam ;S nigdy wczesniej nie mialam chłopaka na powaznie ale on :SSSs chce z nim byc :(( ale on kocha inna =.= Odpowiedzi kleo xD odpowiedział(a) o 19:47 Moim zdaniem koleś nie jest poważny..Ja bym sobie takim nie zawracała głowy..Najpierw Cię przytula itp..A następnego dnia pisze,że jest zakochany w tej dziewczynie i ,że nie chce z nią zrywać..Ja bym mu kazała się cóż.. "MIŁOŚĆ JEST ŚLEPA"..Przejrzyj na oczy..I daj sobie z tym kolesiem spokój.! Też się w tym pogubiłam ... x dHeh C:Nie wiem, szczerzeeeeeee . Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Translations in context of "temu. zakochałam się" in Polish-English from Reverso Context: Sześć miesięcy temu. zakochałam się w nim. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation Conjugation Documents Dictionary Collaborative Dictionary Grammar Expressio Reverso Corporate

zapytał(a) o 13:59 Co mogę zrobic gdy zakochałam się w żonatym mężczyźnie? Znamy się pół roku. Na początku to były tylko czysto kumpelskie relacje...od niedawna zaczełam czuc do niego coś więcej. Wydaje mi się, że on również, tylko że ma żonę i syna;/ Jak go kiedyś spytałam wprost czy kocha żonę, odpowiedział: nie wiem co teraz :( jestem w kropce. Z jednej strony mnie adoruje, z drugiej takie deklaracje co do żony. Nie mogę miec pewności jak jest naprawdę, a mam już dość takiej huśtawki !Zaczął się do mnie odnosic : kotku, kochanie, skarbie, nic za tym nie idzie... nie wiem na czym stoję. Nie chcę nikogo krzywdzic ... jest mi tak źle;(A! jest ode mnie 19 lat starszy, nie sądzę żeby to miało znaczenie ale myślę, że warto o tym wspomniec, jako że to już nie jest gówniarz i chyba nie bawił by się moimi uczuciami. Zresztą sam twierdzi że ma do mnie szacunek i nie żartuje sobie ze mnie. :( Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-10-24 16:14:38 Odpowiedzi nieinie1 odpowiedział(a) o 14:01 wyobraź sobie co musiałaby czuć jego żona była z nim tyle lat ,mają dziecko ,a on zostawi ją dla młodszej Rób to ,co jest zgodne z twoim sumieniem :) ktoś napisał że to fałszywa historia... no fajnie... jestem aż tak beznadziejnej sytuacji że ludzie nie wierzą że to może byc prawdą? nie rozumiemOn ma 38 latJezuuu jak łatwo powiedziec rób to co zgodne z Twoim sumieniem. Tak ,miałam wyrzuty, ale teraz tak bardzo chcę byc z Nim, że mam to wszystko gdzieś. Kocham Go. Byc może jestem złym człowiekiem skoro chcę odbic faceta innej kobiecie, rozbic rodzinę, ale to jest we mnie bardzo silne :( blocked odpowiedział(a) o 14:00 ♥ Kika ♥ odpowiedział(a) o 14:05 wiek nie gra roli a Ty ile masz lat ? ale obacz co żona bd czuła ... musisz tez pomyśleć , romanse czasem się udają a czasem nie ... stary ? Bez przesady! poza tym może te liczby tak na ludzi działają, ale naprawdę super się dogadujemy, mamy podobne poglądy na wiele tematów. Owszem, widzę także Jego wady, ale są to takie cechy które jestem w stanie zaakceptowac. J. CZ. odpowiedział(a) o 15:46 Wszystko fajnie tylko najpierw niech jego żona wyciągnie nogi. OlaWo99 odpowiedział(a) o 14:00 19 lat różnicy?! O boshe! Wyskakuj z tego pociągu! Uważasz, że ktoś się myli? lub

Translations in context of "Nie zakochałam się w jakimś" in Polish-English from Reverso Context: Nie zakochałam się w jakimś super bohaterze.
Muszę komuś to w końcu powiedzieć. Koleżankom nie mogę, więc piszę tutaj... Pracuję z nim, widzimy się prawie codziennie... Od samego początku spodobał mi się, myślałam, że ja jemu też, wysyłał mi takie sygnały. Czar prysł, kiedy dowiedziałam się od koleżanek, że ma żonę. Mimo tego zauroczenie mi nie minęło, przeciwnie, jest coraz silniejsze... Nie potrafię wyrzucić go z głowy, ale wiem, że muszę, nie rozbiję przecież małżeństwa. Stałam się dla niego chłodna i trzymam dystans. Mam strasznego doła... To mężczyzna moich marzeń, nadajemy na tych samych falach Nie mam za grosz szczęścia do facetów, zadaję sobie tylko pytanie dlaczego... No co zrobisz nic nie zrobisz... trzeba żyć dalej Cytatjoker71 Muszę komuś to w końcu powiedzieć. Koleżankom nie mogę, więc piszę tutaj... Pracuję z nim, widzimy się prawie codziennie... Od samego początku spodobał mi się, myślałam, że ja jemu też, wysyłał mi takie sygnały. Czar prysł, kiedy dowiedziałam się od koleżanek, że ma żonę. Mimo tego zauroczenie mi nie minęło, przeciwnie, jest coraz silniejsze... Nie potrafię wyrzucić go z głowy, ale wiem, że muszę, nie rozbiję przecież małżeństwa. Stałam się dla niego chłodna i trzymam dystans. Mam strasznego doła... To mężczyzna moich marzeń, nadajemy na tych samych falach Nie mam za grosz szczęścia do facetów, zadaję sobie tylko pytanie dlaczego... Kochana, Ty se nie wkręcaj lepiej. Może to tylko zauroczenie nie zakochanie, bo rozumiem że nie spotkaliście się nigdy i nic poza pracą Was nie łączy. Nic sobie nie wkręcam, nie mam zamiaru się w to pakować. Boli mnie po prostu to, że kolejny raz się rozczarowałam. To wszystko. CytatGagatek2504 Może to tylko zauroczenie nie zakochanie, bo rozumiem że nie spotkaliście się nigdy i nic poza pracą Was nie łączy. Poza pracą się nie spotykaliśmy, ale w pracy spędzaliśmy sporo czasu razem i czułam, że naprawdę coś "iskrzy". Odkąd się dowiedziałam, że ma żonę unikam go jak ognia. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-08-27 22:13 przez joker71. nie nakręcaj się sama zauroczylas sie pewnie to przejdzie Przejdzie to. Pocierpisz na pewno, może to trochę potrwać, nawet kilka miesięcy, ale minie. Zwłaszcza jak poznasz innego. Nie pakuj się w to, bo zobaczysz, że jak spojrzysz później wstecz to cały czar pryśnie, a pozostaną same problemy Cytatjoker71 Nic sobie nie wkręcam, nie mam zamiaru się w to pakować. Boli mnie po prostu to, że kolejny raz się rozczarowałam. To wszystko. I nie pakuj się, nawet nie myśl "przecież nie rozbiję małżeństwa", raczej przyjmij do wiadomości, że nawet jak będziesz chciała to on Ci na to nie pozwoli i szybciutko się ulotni. Wiem dziewczyny, napisałam, że nie mam zamiaru się w to pakować, bo konsekwencje mogą być duże. Poza tym co to za przyjemność być "tą drugą"... Dołuje się, bo nie mogę spotkać nikogo fajnego, zawsze musi być jakieś "ale". wybij sobie go z głowy,wiem,ze to trudne,ale postaw sie na miejscu jego zony,wyobraz sobie,ze ty jestes jego zona,a kolezanka z pracy chce ci go odbic,jakbys sie poczuła ty nie wiedziałaś , ze ma żonę ,a ON mając żonę dawał Ci nadzieję no to odpowiedz sobie co jest wart na przyszłość W końcu i Ty znajdziesz swoją drugą połówkę Nic się nie martw Cytatania42 ty nie wiedziałaś , ze ma żonę ,a ON mając żonę dawał Ci nadzieję no to odpowiedz sobie co jest wart na przyszłość ale ona nie napisała że dawał jej nadzieję pewnie był zwyczajnie miły CytatkupowankaCytatania42 ty nie wiedziałaś , ze ma żonę ,a ON mając żonę dawał Ci nadzieję no to odpowiedz sobie co jest wart na przyszłość ale ona nie napisała że dawał jej nadzieję pewnie był zwyczajnie miły Nic nie jest wart na przyszłość, to fakt. O żonie nie wspomniał przez kilka miesięcy, a mi nie przyszło do głowy, że ją ma. Nadziei może nie robił, ale po prostu często sprowadzał zwyczajną rozmowę na takie tory, ze stawała się ona flirtem. Do tego znaczące spojrzenia, uśmiechy, komplementy itd. NIE zachowywał się jak żonaty facet i kto wie jakby się to potoczyło, gdyby przypadkiem koleżanka nie wspomniała, że jest zajęty Racja, nie jest nic warty, ale wszystkie dobrze wiemy, że czasem uczucie do faceta zaślepia i ciężko racjonalnie podejść do tematu... trzymaj sie z dala, nigdy nie bedzie Twój, za jakis czas zapomnisz. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
.
  • wb77thd4vn.pages.dev/278
  • wb77thd4vn.pages.dev/36
  • wb77thd4vn.pages.dev/64
  • wb77thd4vn.pages.dev/296
  • wb77thd4vn.pages.dev/138
  • wb77thd4vn.pages.dev/87
  • wb77thd4vn.pages.dev/14
  • wb77thd4vn.pages.dev/51
  • wb77thd4vn.pages.dev/73
  • zakochałam się w żonatym facecie